Muzyką i dźwiękiem zajmuję się od 20 lat.
Moje początki w tym zakresie to oczywiście komputer i darmowe oprogramowanie typu tracker,
które pozwoliło mi realizować pierwsze produkcje oparte na samplach i bardzo prostym oprogramowaniu na zasadzie wtyczek VST.
Te pierwsze produkcje były w stu procentach amatorskie, a w czasach kiedy je realizowałem
oczywiście można było zapomnieć o istnieniu szczególnie rozbudowanej infosfery internetowej,
która umożliwiałaby zdobywanie wiedzy i realizację pomysłów w relatywnie szybkim tempie,
więc dochodzenie do pewnych patentów i umiejętności samemu trwało czasami nieproporcjonalnie długo.
Ja nie jestem człowiekiem, który wywodzi się z jakiegokolwiek środowiska,
muzyki nie wyniosłem z domu rodzinnego, nie miałem żadnego mentora
i cała ta nauka, cały ten proces to było takie żmudne wypracowywanie sobie własnych patentów,
własnej stylistyki, która też się zmieniała oczywiście przez lata.
W momencie w którym jestem teraz mogę chyba śmiało powiedzieć,
że te pierwsze inspiracje nie mają w tym momencie już dla mnie wielkiego znaczenia
i ta muzyka poszła swoim torem.
Co do moich inspiracji to oczywiście było całe grono artystów, którymi się inspirowałem,
natomiast dawno wyrosłem już z traktowania innych artystów jako takich wzorców do naśladowania.
To były bardziej pojedyncze patenty producenckie, nauka ze słuchania i inżynierii wstecznej jeśli chodzi o produkcję.
I bardzo też zawsze imponowała mi pewnego rodzaju konsekwencja w podążaniu jakąś ścieżką,
konsekwencja w rozwoju swojej twórczości.
Inspirujące jest dla mnie pewnego rodzaju podejście do muzyki, które zakłada, że po powiedzmy tych 20 latach tworzenia,
ona nie jest taka sama jak w momencie kiedy się zaczynało
i nie mówię tutaj tylko i wyłącznie o rozwoju zdolności obsługi danego instrumentu
czy umiejętnościach technicznych, ale o stricte artystycznym progresie.
Drugą rzeczą, która mnie inspiruje i jest to związane z wykonywaniem przeze mnie nagrań terenowych
jest soundscape czyli mówiąc wprost nasze otoczenie dźwiękowe.
Ono w którymś momencie, kiedy zająłem się nagraniami terenowymi,
zaczęło mieć bardzo duży wpływ na moją twórczość i myślę że do dziś właśnie tak jest.
Konstruując utwory myślę o nich troszkę jak o planach występujących w rozmaitych nagraniach terenowych z różnych miejsc.
Ambient nigdy nie był dla mnie muzyką tła. Ja zawsze ambient definiowałem jako muzykę przestrzeni,
czyli muzykę, w której ta przestrzeń jest integralną częścią zamysłu artystycznego,
bo są oczywiście gatunki, w których można te efekty przestrzenne,
takie jak pogłos czy różnego rodzaju odbicia sprowadzić tylko i wyłącznie do technicznego efektu,
natomiast wydaje mi się, że w muzyce ambient, przynajmniej w tej muzyce ambient, którą próbuję teraz definiować,
chodzi też bardziej o to, żeby te efekty stały się instrumentami,
bardzo konkretnymi narzędziami służącymi kreacji wypowiedzi artystycznej.
I stąd też ambient to dla mnie nie tylko muzyka, którą często postrzega się jako muzykę relaksacyjną
czy muzykę w jakiś sposób mającą na celu wyciszenie odbiorcy,
to może być muzyka wręcz noise’owa, to może być muzyka dronowa, muzyka ciężka,
ale w jakiś ciekawy sposób osadzona w tej przestrzeni.
Nigdy nie podjąłbym się zaszufladkowania pojęcia ambient i muzyki pod nim się kryjącej jako tylko delikatną muzykę
na pograniczu neoklasyki czy jakiś eterycznych dźwięków tła.
Myślę, że to pojęcie dużo szersze, dużo więcej stricte artystycznego potencjału za nim się kryje
i właśnie w ten sposób staram się ambient definiować także na potrzeby twórczości własnej.
Jeśli chodzi o nagrania terenowe to one na początku służyły mi jako pewnego rodzaju narzędzie,
ponieważ nagrywałem różne dźwięki otoczenia na recorder, który w zasadzie miał format dyktafonu,
było to bardzo proste urządzenie, ale jednak umożliwiające już rejestrację dźwięków w pewnej jakości
i z tych pierwszych nagrań terenowych pozyskiwałem rozmaite sample, dźwięki teksturalne,
dźwięki perkusyjne do swojej twórczości muzycznej.
Dopiero w jakimś momencie przyszła ta refleksja, że to co się dzieje dookoła i to co nagrywam
można by spróbować traktować jako zupełnie odrębny byt, nie tak bardzo twórczy jak muzyka,
bo to jest zupełnie odrębna kategoria, choć uważam, i nie jestem w tym zdaniu odosobniony,
że nagrania terenowe to też jest twórczość własna i bardzo wiele zależy od osoby nagrywającej.
Zawsze posługuję się takim przykładem, że jeśli pięciu osobom, w tym samym miejscu,
damy pięć takich samych recorderów i powiemy, aby nagrały ten soundscape, który je otacza,
to każda z tych osób nagra jednak troszkę coś innego.
Stąd też w którymś momencie moje nagrania terenowe zaczęły jako osobne byty trafiać na wydawnictwa, do sieci
i przestały być tylko dodatkiem do muzyki, traktowanym bardziej jako pewnego rodzaju
materia samplowana czy przetwarzana, wykorzystywana dalej.
Stały się czymś osobnym i tę twórczość, gałąź twórczości, kontynuuję do dziś
wydając kolejne zbiory tych nagrań w różnych miejscach.
Aktualne instrumentarium, którym dysponuję i na którym pracuję,
jest bardzo odległe od tego, od czego zaczynałem, to z pewnością,
natomiast system modularny, bo on jest tego podstawą, nie tylko system Eurorack, obecnie najpopularniejszy,
ale także inne urządzenia, które potrafią komunikować się w obrębie siebie samych,
ale też w obrębie większego dźwiękowego ekosystemu za pomocą napięć sterujących,
napięć które są przesyłane przy użyciu przewodów również w wielu formatach, bo nie jest to jeden format,
te napięcia pozwalają na modyfikację brzmienia, wprowadzenie pewnego rodzaju ruchu do brzmienia,
a także na wykreowanie czegoś, co dla mnie jest szczególnie cenne,
na wykreowanie pewnego rodzaju sytuacji, w której na pewnym poziomie komplikacji patcha, czyli systemu połączeń,
ten instrument zaczyna troszkę żyć własnym życiem i czasami generuje pewne zachowania,
które dla mnie są zaskoczeniem, wymuszają na mnie konieczność odpowiedzi.
Jest to forma improwizacji, tylko że nie z drugim człowiekiem, tylko z maszyną.
To jest jeden z najbardziej istotnych punktów tworzenia przeze mnie muzyki i doboru instrumentów.
To jest pewnego rodzaju nieprzewidywalność, która jest paradoksalnie w pewnym stopniu kontrolowalna,
czyli decyduję, jak dużo ma jej być, natomiast kiedy już ona się pojawia,
to bardzo często wpływa na różnego rodzaju twórcze reakcje z mojej strony,
czy rozwój pewnych pomysłów niezależnie od tego, czy nagrywam muzykę w studio, czy gram ją na żywo,
ponieważ grając na żywo również trzymam się tej idei, że muzyka będzie improwizowana,
że muzyka będzie miała duży poziom różnego rodzaju elementów, które rodzą się, powstają, tu i teraz.
Prócz tego bazowego systemu modularnego, którego używam, używam także innych instrumentów,
instrumentów elektroakustycznych, dźwięku znalezionego, dźwięku, który pozyskuję chociażby z urządzeń
które nazywamy snifferami elektromagnetycznymi czyli takimi, które potrafią na dźwięk przełożyć
chociażby pola elektromagnetyczne obecne w różnych urządzeniach i różnych miejscach,
czasami dźwięki radia, czasami różne inne dźwięki o proweniencji raczej hałaśliwej.
Używam gitar, choć nie zawsze w takim kontekście, w jakim można by się spodziewać,
ostatnio troszkę wróciłem też do pomysłu wykorzystania gitar w projekcie bardziej dronowym, eksperymentalnym,
zobaczymy, jaki będzie jego dalszy los.
Generalnie staram się, aby to instrumentarium zmieniało się w pewien sposób,
w pewien sposób wpływało na moją kreatywność, ponieważ to jest dla mnie najbardziej istotne,
żeby cały czas następował pewnego rodzaju progres, żeby ten sprzęt w jakiś sposób stymulował
rozwój moich pomysłów artystycznych.
Warto też dodać, że już dość dawno temu wyleczyłem się z myślenia o rozwoju domowego studio jako czegoś,
co jest remedium na brak inwencji czy pomysłów artystycznych, bo tak do końca nie jest.
Myślę, że warto mieć sprzęt w takim kontekście, że dzięki niemu uczymy się pewnych rzeczy,
natomiast staram się, aby jednak ten setup, którego używam, jednak trzymać jego rozmiar w ryzach,
żeby też nie było takich sytuacji, które paradoksalnie występują,
że mając nadmiar pewnego sprzętu, nie jesteśmy w stanie skupić się na wykorzystaniu
stu procent jego możliwości i to też nie jest sytuacja wbrew pozorom korzystna dla artysty.
Co do planów, które mam, generalnie nauczyłem się, że im mniej o nich mówię,
tym zwykle na lepsze im to wychodzi, więc wspomnę tylko o dwóch takich gałęziach czy projektach,
którymi chciałbym się zająć w najbliższym czasie.
Pierwszy z tych projektów to jest projekt, który już wspominałem czyli projekt dronowy, nieco bardziej gitarowy,
w kontekście wykorzystania gitar jako pewnego instrumentarium, które tam się pojawi,
to projekt który chodzi mi po głowie już od dość dawna i mam nadzieję, że on się zmaterializuje
w bardziej konkretnym wydaniu w najbliższym czasie.
Kolejna gałąź, bo ciężko tu mówić o jednym projekcie, to właśnie nagrania terenowe i kolejne projekty z tym związane,
które już się pomału krystalizują i materializują i mam nadzieję, że w niedługim czasie
będzie już możliwość rozpoczęcia pracy nad ich realizacją.
Cykl Sygnał/Szum powstał jako cykl koncertów w przestrzeni Płocka,
gdyż moim założeniem było wprowadzenie w tę przestrzeń koncertową muzyki,
jaka wcześniej była tu nie do końca obecna i stworzenie takiej platformy,
w której zarówno artysta miałby okazję skonfrontować się z publicznością,
jak i publiczność miałaby okazję skonfrontować się z jakimś nowym wymiarem sztuki, w tym wypadku dźwiękowym.
Ten koncept realizuję już od kilku lat, teraz realizujemy go jako Fundacja Nobiscum,
po drodze były też podcasty radiowe, po drodze powstała strona internetowa,
na której zaczęły pojawiać się również informacje odnośnie wydawnictw czy wydarzeń,
niezbyt regularne, ale jednak są, no i oczywiście ten projekt online,
który powstał w tym roku, którego częścią jest ten wywiad i koncert,
dlatego Sygnał/Szum w którymś momencie stał się jednak czymś więcej niż tylko cyklem koncertowym,
choć z całą pewnością chciałbym, aby te koncerty w przestrzeni po pandemicznej przerwie powróciły
i żeby móc nadal kontynuować ten rdzeń, tę pierwszą ideę projektu, jaką była konfrontacja z muzyką poszukującą,
bo to chyba najlepsze określenie, konfrontacja z muzyką poszukującą na żywo.
Polska scena muzyki elektronicznej, elektroakustycznej, poszukującej,
muzyki, która w jakiś sposób gdzieś celuje w te nowe formy wyrazu, ale także muzyki improwizowanej,
która w jakimś aspekcie zawsze jest nowa, świeża, ta scena jest naprawdę konkretna
i wydaje mi się, że warto pokazywać twórczość „naszych” artystów, ponieważ za nimi często nie stoją
prężne agencje bookingowe czy PR-owe,które ich twórczość są w stanie szerzej wyeksportować.
Do tej pory w ramach cyklu koncertowego Sygnał/Szum, który dział się w przestrzeni Płocka
gościło 20 artystów bądź projektów artystycznych, także to dość spora ilość, miało miejsce około 30 różnych wydarzeń,
w tym wydarzenia warsztatowe, bądź spacer dźwiękowy chociażby,
z Marcinem Barskim i Marcinem Dymiterem, jeszcze w 2019 roku, chyba pierwszy w przestrzeni Płocka.
W ramach cyklu obecne były nagrania terenowe, kwestia soundscape’u nas otaczającego,
to też jest istotny element, który chciałbym w ramach tego cyklu rozwijać.
Jaka będzie jego przyszłość – zobaczymy, tak jak wspominałem, chciałbym powrotu do koncertów w przestrzeni,
ale też z całą pewnością nie zamierzam całkowicie zawieszać takich pomysłów jak chociażby podcasty
czy projekty online w różnej formule.